piątek, 17 stycznia 2014

Motywacja. Jak to z nią jest?



Heja!

Dziś chciałabym napisać o tym, jak to jest z ta motywacją. Kiedy ona jest największa, w jakim momencie maleje i co robić, aby w momencie kryzysu znaleźć w sobie siłę do ćwiczeń czy innych czynności.

Są takie momenty w Naszym życiu, kiedy zaczynamy zastanawiać się nad tym, czy wybory podjęte do tej pory na pewno są słuszne, albo... kiedy zaczynamy myśleć, że MUSIMY coś zmienić w swoim życiu, bo nie jesteśmy z niego lub z samych siebie zadowoleni.
Wiele osób z którymi rozmawiałam bardzo często ma podobny do siebie schemat działania.

Nowy pomysł -> nakręcanie się na niego -> wielka motywacja -> realizacja -> 7 dni - 14 dni - spada motywacja -> pierwsze dni, kiedy zaczynamy "odpuszczać" -> kolejne wytłumaczenia dla samych siebie, dlaczego odkładają swoje cele na dalszy plan -> zrezygnowanie.

czwartek, 16 stycznia 2014

Nie poddajemy sie!!

Dziewczyny i chłopcy!! Nie poddajemy sie!!:) ćwiczymy ciężko i tyle,ile tylko potrafimy:)
Za 1,5h obiad a po 2h czas na ćwiczenia!! Moja motywacja dziś jest baaaardzo duża!! Dziś zaliczamy Mel i dużo rozciagania:) wczorajsza Tif dała mi popalic:D

 FitLina

Ćwiczenia - Mel B. i Tiffany - 30 dniowe WYZWANIE!!

Dzisiaj chciałabym napisać Wam jak ćwiczę, gdzie, jak często i jak to jest z tymi ćwiczeniami....

Moją przygodę z ćwiczeniami rozpoczęłam już jakiś czas temu, jeszcze w starym roku, jednak po pewnym czasie moja motywacja osiągnęła poziom 0 i przestałam ćwiczyć.

Aktualnie ćwiczę od tamtego tygodnia, od poniedziałku.
Ćwiczę codziennie, choć, tak jak w tamtym tygodniu odpadły mi ćwiczenia w sobotę.  Ćwiczenia wykonuję w DOMU, ponieważ nie stać mnie na siłownię (nie mieszkam z rodzicami, pracuje od czasu do czasu, ponieważ ciężko jest znaleźć stałą pracę).


środa, 15 stycznia 2014

Zaczynamy! - Jak wyglądam ??

Hej!

Jak wspominałam w poprzednim poście, moja zmiana na lepsze Ja, rozpoczyna się od zmiany sylwetki.

Na samym początku chciałabym zacząć wszystko od wytłumaczenia Wam, co się takiego stało, że postanowiłam pracować nad swoją sylwetką.

Od jakiegoś czasu staram się bardzo mocno pracować nad swoją osobą. Wynika to z różnego rodzaju problemów z przeszłości, a także tego, co przeżyłam. Nie boję się o tym pisać - chodzę do psychologa od roku, gdzie zastanawiam się, dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej. Muszę przyznać, że nie jest mi łatwo, niektóre sesje naprawdę nie są przyjemne. Bywają takie dni, kiedy myślę o tym, aby się nie pojawić na sesji albo żeby w ogóle przerwać terapię. Dla zainteresowanych - nie, nie jestem uzależniona. Chodzę tam, ponieważ mam tzw. DDA. Czy takowy syndrom naprawdę istnieje? Jest to kwestia sporna, bardzo często jest to temat kontrowersyjny dla wielu psychologów. Niemniej jednak na 45 minutowych sesjach wracamy bardzo często do tego, co się wydarzyło w moim życiu, a następnie analizujemy wspólnie te sytuacje, które w jakiś sposób mogły wpłynąć na moje aktualne problemy czy zachowania.

Terapia nie jest łatwą ani przyjemną sprawą. Dla osoby takiej jak ja, która przez całe życie starała się zapomnieć o tym, co sie wydarzyło w jej życiu, nie jest łatwo powracać do przeszłości. Ten, kto nie chodził lub nie uczestniczy w żadnej terapii, myślę, iż nie wie, o czym piszę.

Ale ja nie o tym przecież.
No właśnie, a o czym?? no o tym, dlaczego chce zmienić swoją sylwetkę!? Ano dlatego, ponieważ doszłam do wniosku, że to będzie pierwsza rzecz, którą postawię sobie za cel w nowym roku, a która powinna (przy dotrzymaniu własnej obietnicy) dać  mi wiarę w samą siebie (a której bardzo mi brakuje), że jestem w stanie coś osiągnąć i ZMIENIĆ w swoim życiu. Do tej pory większość postanowień gdzieś się gubiła, rezygnowałam z nich lub co najgorsze... kiedy już było lepiej, nagle osiadałam na laurach i po jakimś czasie wszystko wracało do normy (czyli tego, co miałam zmieniać).

Aktualnie znów przyjmuje hormony (dlaczego? o tym na pewno w kolejnych postach), przy których w 6 miesięcy przytyłam aż 7kg. Zawsze byłam osobą dosyć szczupłą, która nie miałam problemów z wyglądem, nadwagą czy jakimikolwiek fałdkami, boczkami czy większą ilością tłuszczyku na brzuchu. Było mi to obce, nie rozumiałam dziewczyn, które chciały się odchudzać lub miały z tym problemy. Przy wzroście 176cm waga 56kg nie była duża. Jednak wszystko się zmieniło, kiedy przytyłam. Przestałam się akceptować, nie mogłam patrzeć w lustro. Zaczęłam ubierać co raz bardziej luźniejsze ubrania. Mój partner całkowicie zgłupiał. Postanowiłam intensywnie ćwiczyć, jeździć na rowerze i się odchudzać. Doprowadziło to do wylądowania w wakacje w szpitalu na miesiąc czasu - wirusowe zapalenie opon mózgowych + półpasiec. Kiedy wróciłam do domu, nie mogłam się pozbierać, ciężko mi było wykonywać proste czynności ale odzyskiwałam powoli siły.Oczywiście po powrocie ze szpitala, w którym schudłam 3kg nastąpił efekt jo-jo i znów przytyłam.

Link do zdjęcia

Powitanie

Cześć wszystkim!

Na samym początku chciałabym podziękować wszystkim, którzy odwiedzili mojego bloga i stwierdzili, że może warto jest go przeczytać.

Postanowiłam rozpocząć moją przygodę z pisaniem i dzieleniem się swoimi przemyśleniami, ponieważ jak każda kobieta w swoim życiu, jestem w takim momencie, kiedy stwierdziłam, że warto jest coś zmienić w swoich przyzwyczajeniach czy nawykach.

Wiele tygodni zajęło mi przekonanie się do tego, że może warto jednak zapisywać gdzieś swoje odczucia, słabości, porażki, a także sukcesy czy przemyślenia...

Stwierdziłam, że muszę coś zmienić. Zrobić coś nowego, dla siebie, aby uwierzyć. Uwierzyć w to, że DAM RADĘ! Że jeżeli dotrzymam swoich postanowień, to będzie to mój mały sukces. Jak każdy z Nas mamy takie momenty, że zaczynamy inaczej myśleć, inaczej podchodzić do życia i nagle... okazuje się, że nie robimy nic, aby to życie zmienić, albo... co gorsza, napalamy się, mobilizujemy, że "TAK! właśnie to jest ten czas na wprowadzanie zmian!" I nagle... coś się dzieje, coś niedobrego wkracza do Naszych głów i wszystkie Nasze postanowienia gdzieś przepadają, znikają...